Jak zaczynaliśmy
Spanking – jak zacząć
Gdy przyszły Uległy otrzymał jakiś czas temu pod choinkę pasek do spodni, był poruszony. Jak się okazało chwilę później reakcja była uzasadniona, gdyż pasek był tylko częścią prezentu. On tyle razy w sypialni mówił o swoich fantazjach o laniu… Tak, drugą częścią prezentu było 10 razów na goły tyłek 🙂 . Niedługo potem nabyliśmy nasze pierwsze „profesjonalne” narzędzie do spankingu – różowy pejcz flogger, który nazywamy „miotełką”. Cóż, podświadomości czuły, że nadchodzą wielkie zmiany, więc wybrały profilaktycznie coś najbardziej softowego, co się tylko dało 😀 . Ale o ile z dzisiejszej perspektywy możemy się uśmiechać wspominając, że kupiliśmy narzędzie do łaskotania a nie spankingu, to wtedy był to bardzo ważny krok do przodu – spanking stał się częścią naszej codzienności. Spanking, który praktykowaliśmy w tym okresie, można by porównać do nieśmiałych pierwszych pocałunków pary, która się dopiero poznaje. Następnie, dzięki kolejce do kasy w sklepie plastycznym i ekspozytorowi z akcesoriami do klejenia na gorąco trafił do nas Nice Hard Glue. That was a game changer. Co prawda machnięć nadal było tylko kilka, ale ten spanking można już było porównać do gorących i namiętnych pocałunków. Zaczęliśmy też otwarcie rozmawiać i oglądać inny sprzęt. Gdy chwilę później podpisaliśmy Umowę, Pani odkryła, że Nice Hard Glue jest bardzo dobrym narzędziem wychowawczym, dzięki któremu Uległy szybciej się uczy nowych zasad. Kara składała się wtedy z 10 razów, które bynajmniej nie były już lekkie, bo Pani zaobserwowała, że może zarówno wziąć większy rozmach, jak również włożyć w niego więcej siły i energii.
Powoli zaczynaliśmy poszerzać swój asortyment sprzętu, wyszukując co ładniejsze sztuki. Mieliśmy trochę problemów natury estetycznej, gdyż w sex shopach przeważają dwa tendencyjne kolory – czarny lub czerwony, a ponadto Pani nie lubi nudnej, ordynarnej sztampy. W sumie poszukiwania eleganckiego sprzętu to też jest niezła zabawa. Z czasem odkryliśmy, że sprzęt można też zrobić samemu i Uległy odkrył swoje nowe hobby – crafting 🙂
Poza pobudzaniem i karaniem spanking zaczął być elementem zabaw seksualnych. Jedna z naszych pierwszych polegała na tym, że Uległy na początek dostaje lanie. Następnie pieści Panią delikatnie językiem, aż do granicy orgazmu, a następnie jest przerwa i lanie. Po laniu następują dalsze rozkosze Pani, zakończone znowu przerwą na lanie. Następnie orgazm, lanie, wytrysk (Pani oczywiście), lanie itd. Ilość razów w ramach przerwy oraz ilość przerw zależy zawsze oczywiście wyłącznie od woli Pani. Na sam koniec Uległy doprowadzany jest prawie do orgazmu, otrzymuje końcowe lanie i penis jest zamykany na klucz. Naprawdę niezła zabawa 🙂 Ktoś może zapytać, czy to nie jest okrutne, że biedny zlany tyle razy Uległy na koniec nawet nie ma orgazmu? 🙂 Odpowiadamy: Uległy nigdy nie jest biedny, a odczuć i wrażeń w czasie takiej sesji ma naprawdę bardzo dużo, można powiedzieć nieporównywalnie z wrażeniami, jakie daje „normalny” seks. A na koniec pozostaje nadal podniecony, więc gotowy na dalsze doznania i kolejną sesję. Jeśli tylko Pani będzie miała ochotę 🙂 Tego typu zabaw można tworzyć oczywiście więcej.
Z biegiem czasu przesuwały się granice i definicje. Przykładowo na karę budzącą postrach początkowo składało się 10 razów Nice Hard Glue na wypięta pupę. Potem szybko było 20, 30, 40… Pani zaczęła czerpać ze spankingu coraz więcej przyjemności, a proces stał się coraz bardziej naturalny i energetyczny. Zrozumieliśmy również głębsze znaczenie spankingu, o czym pisaliśmy w tekście wprowadzającym.
Obecnie szybki poranny spanking na dzień dobry jest stałą częścią naszego dnia. Do naszego miesięcznego kalendarza wydarzeń trafił też cykliczny ostry spanking różnymi sprzętami, w różnych pozycjach i na różne części ciała, aby Uległy mógł regularnie przechodzić przez ból. Przy czym raz jeszcze należy podkreślić, że ból a cierpienie to dwa różne zjawiska. Jest między nimi granica, zarówno na poziomie uczuć i działań, ale przede wszystkim intencji. Ból może dawać rozkosz, prowadzi do poznania i rozwoju, a cierpienie do strachu i podstawowych instynktów związanych z przetrwaniem. Zadawanie cierpienia wiąże się z jakąś mniejszą czy większą formą zaburzenia odczuwania, a o to w naszym udczuciu w Femdom kompletnie nie chodzi! Wprost przeciwnie – chodzi o poszerzanie spektrum doznań i odczuwania. Tak więc jak widać, są to dwa zupełnie odmienne zjawiska. W związku opartym na wzajemnej miłości i poznaniu, Pani doskonale wie (czuje), jaka intensywność doznań jest potrzebna Uległemu, by ona osiągnęła swój cel związany z laniem, a on mógł doświadczyć w pełni swojej lekcji bądź wachlarza doznań. Wracając do naszej rzeczywistości i spankingu – poza planowym laniem opisanym wyżej oraz interakcjami w sypialni, Pani często odbywa też monologi typu: „Hmm… dawno nie było lania… Trzeba coś z tym zrobić 🙂 Oprzyj się o krzesło i wypnij pupę” 😀