Ballbusting i ballfisting
Gdy w jednej z otrzymanych ankiet przeczytaliśmy prośbę o tekst na temat ballbusting pomyśleliśmy, że przecież jest wpis o CBT, więc temat jest ogarnięty. Wkrótce jednak okazało się, że nie do końca. Ale od początku.
Pewnego dnia podczas sesji w sypialni Pani chwyciła Uległego za łańcuch na szyi i pchnęła go na sofę. Uległy opadł na poduszki i znalazł się pozycji półleżącej, oczywiście z rozszerzonymi nogami tak, aby Pani miała do niego jak najlepszy dostęp. Ten nawyk został wyćwiczony dużo wcześniej, więc Uległy automatycznie przybierał odpowiednią pozycję. Centralnym elementem tego widoku oprócz penisa w pełnym wzwodzie były orzeszki dyndające swobodnie pomiędzy jego nogami. Pani nie mogła się powstrzymać, by ich nie kopnąć… A kilka sekund później ponownie…
– Myślę, że jednak napiszemy ten tekst o ballbusting, kochanie – zakomunikowała Uległemu. – Mam ochotę ten obszar głębiej poeksplorować…
– Tak, Pani – powiedział Uległy. – Zrobisz, co zechcesz.
Tego dnia oprócz ballbustingu Uległy doświadczył jeszcze absolutnej nowości, a mianowicie ballfistingu, ale o tym później.
Ballbusting w związku Femdom 24/7
Jak być może już czytaliście, jeden punkt Protokołu mówi o tym, że Uległy ma zawsze, w każdej pozycji, mieć rozszerzone nogi, tak aby Pani miała nieskrępowany dostęp do penisa i jąder. Żadnego chowania czy też chronienia swoich klejnotów, drodzy Ulegli! Jądra są bardzo ważnym obszarem ciała Uległego i zajmowanie się nimi przez Panią daje nie tylko całą gamę wspaniałych i podniecających doznań, ale jest też ważne z innych względów. Jądra symbolizują obszar bogactwa, a oddanie tego obszaru w ręce Pani to same plusy. Zwłaszcza iż trudno mówić o prawdziwej uległości, jeśli Uległy kontroluje finanse. A więc jądra należą do Pani – koniec kropka 🙂
Pani może jądra głaskać, ściskać, miętosić, chwytać je, to znaczy trzymać mosznę w ręce i delikatnie pociągać za nią. Może też zawiązywać na jądrach wstążkę, apaszkę jedwabną czy też łańcuszek. Jedną z częstych praktyk u nas jest zapinanie jąder łańcuszkiem (takim jak pasek od torebki, grubości około 3 mm). Pani owija tym łańcuszkiem jądra dwukrotnie (przy jednym owinięciu, łańcuszek się zsuwa) i następnie dopina karabińczyk do łańcuszka. Uzyskuje tym samym dosyć sztywny uchwyt, w którym jądra są super bezpieczne, a Pani może pociągać za sznurki, czy też w tym wypadku łańcuszek. Może na nim prowadzić Uległego, trzymać go przez cały czas w dłoni, czy też pociągać za niego od czasu do czasu, przypominając Uległemu, że ma go pod całkowitą kontrolą nawet w chwili, kiedy to on dostarcza jej rozkoszy i zatapia się ustami w jej szparkę. Ponieważ wokół jąder może być sporo strachu, bo są przecież delikatne (i są!), sugerujemy rozpoczynanie „obróbki” od delikatnych pieszczot i stopniowe zwiększanie intensywności. Świetnym i dostarczającym mnóstwa wrażeń zabiegiem na jądrach jest pstrykanie. Jest ono zawsze wysokoenergetyczne i doprowadza Uległego do szaleństwa. Fajnie się też sprawdza silikonowy flogger. Chwytamy za penisa i floggerem obrabiamy jądra. Penisa też można przy okazji zrobić 🙂 Kolejnym etapem może być zastosowanie packi. I znowu, przytrzymujemy penisa ręka a packą uderzamy delikatnie w jądra od spodu. Uwaga – packa robi sporo hałasu. Jak widzimy, że doznania są słabe, to uderzamy odrobinę mocniej, ale na początek zawsze zaczynamy od lekkiego uderzenia. To daje takie wrażenia po całości, jeśli wiecie, co mamy na myśli. W ten sposób można się bawić, o czym pisaliśmy szerzej w tekście na temat CBT. A jak już przejdziecie przez wszystkie możliwe delikatniejsze zabiegi na jądrach i zapragniecie czegoś mocniejszego, to czas na ballbusting 🙂
W tym miejscu zaznaczamy, że jeżeli ktoś się naoglądał filmów sensacyjnych i ma nie wiadomo jakie wyobrażenia na temat kopania w jądra, to cóż… współczujemy. Można oczywiście na tej podstawie dać sobie całkowicie spokój z ballbustingiem. Można też się zastanowić, jakie są realne zagrożenia i ryzyko uszkodzenia przy założeniu, że Pani dba o Uległego i pragnie jego dobra oraz rozkoszy. W takim ujęciu jest to tylko i wyłącznie kwestia zaufania i otworzenia się na doznania. W naszej relacji Pani jest delikatną i subtelną kobietą, i nawet jeśli praktyki są ostrzejsze, Pani robi wszystko z wyczuciem. Obserwuje reakcje Uległego i na tej podstawie widzi, na ile może sobie pozwolić. Poza tym lubi swoje piłeczki i nigdy nie pozwoliłaby na to, aby Uległemu stała się jakaś krzywda! Pani też dba o to, aby w czasie spankingu klejnoty były chronione i aby nie oberwały przypadkowo. W Femdom 24/7 nie ma miejsca na przypadkowość. Spontaniczność, owszem, ale wszelkie zabiegi Pani na ciele Uległego to sztuka. Wszystko się dzieje w atmosferze spokoju i pełnego przepływu.
Wracając do ballbusting – spontaniczne, delikatne kopniaki w jądra były częścią naszego repertuaru w sypialni jeszcze zanim zaczęliśmy rozmawiać o femdom! Teraz się śmiejemy, że już wtedy czuliśmy klimat i jest to zgodne z prawdą. Nawet jesteśmy z tego dumni. Obecnie ballbusting praktykujemy w następujących pozycjach:
– Uległy leży na sofie z rozszerzonymi nogami tak, jak jest to opisane we wstępie. W tej pozycji Pani może się też po prostu jądrami bawić, dotykać ich czubkiem buta czy lekko kopać dla podniesienia napięcia. Mocne kopnięcie, lub dwa, to tak na finał 🙂
– Pani siedzi w fotelu, zwanym fotelem Pani, a Uległy klęczy nago przed nią. W tej pozycji jądra zwisają swobodnie i znajdują się akurat na takiej wysokości, że Pani może je kopnąć czubkiem palców. Kopniak Pani może wykonać bosą stopą albo w szpileczkach. Zresztą nie musi być to kopnięcie. W tej pozycji też super sprawdza się szpicruta, która ma idealną długość by trafiać skórzaną rozszerzoną końcówką prosto w orzeszki. Wystarczy lekko się zamachnąć i Uległy już reaguje jakby to było nie wiadomo co – gruba przesada 🙂
– Uległy znajduje się w pozycji na klęczkach, ale przy łóżku z dłońmi spoczywającymi na pościeli (mamy dosyć wysokie łóżko, więc wysokość jest idealna). Jeśli wypnie pupę, to piłeczki zwisają zachęcająco i zapraszająco. Oczywiście nogi musi mieć rozszerzone, a Pani ma wtedy dostęp do jąder od tyłu. Ta pozycja jest o tyle ekscytując, że Uległy nie widzi, co się będzie działo. A Pani może zarówno użyć szpicruty, jak i kopnąć piłeczki. Może też użyć szpicruty na pupie, nigdy nie wiadomo do końca, na co się zdecyduje 🙂
Ballfisting
A teraz pora na obiecany we wstępie ballfisting. A więc, pewnego dnia, gdy Pani bawiła się Uległym leżącym na sofie z rozszerzonymi nogami, całkowicie spontanicznie wykonała idealnego prawego sierpowego prosto w woreczek. Uległy zareagował mocnym podnieceniem, a że intencją Pani było schłodzenie go, to powtórzyła zabieg jeszcze kilka razy z odpowiednio większą siłą. Uległy był przeszczęśliwy, a Pani, widząc jego reakcje i jego minę, doszła do wniosku, że taki „boks” może w sumie polubić. I w tym momencie wpadła na pomysł, by nazwać to ballfisting. Oczywiście wiemy, co oznacza fisting i zaznaczamy od razu, że ballfisting jest autorskim terminem Pani i nie ma nic wspólnego z fistingiem, który absolutnie nie jest naszą bajką. To odkrycie otworzyło zupełnie nowy obszar eksploracji jąder oraz ćwiczeń w precyzji dla Pani. Teraz nie tylko może efektywnie (i efektownie) schładzać Uległego w trakcie zabawy w tease and denial, ale również może kazać mu się rozebrać i obrać pozycję, w której będzie mogła skorzystać ze swojego nowo odkrytego woreczka treningowego. Idealną pozycją do ballfisting oprócz wspomnianej wyżej pozycji na sofie, jest ścianka, gdzie Uległy jest przypięty za ręce i obrożę na szyi a nogi ma rozszerzone rozpórką. Przy czym od razu zaznaczamy – to nie jest żaden boks w jądra tylko co najwyżej kilka prawych sierpowych delikatną, kobiecą rączką Pani zaciśniętą w piąstkę 🙂 Wszystko w granicach dobrego smaku i z wyczuciem.
Jeszcze jednym fajnym zabiegiem na jądrach, dającym piorunujący efekt (może nawet bardziej niż ballfisting), jest uderzanie w nie zewnętrzną stroną dłoni – albo całą dłonią, albo samymi palcami. Taki ruch dłonią od góry. To jest naprawdę mocne, choć z opisu to być może nie wynika. Reakcje Uległego świadczą o tym, że ta zabawa daje naprawdę dużo wrażeń.
Balltrampling
Osobnym tematem jest balltrampling, czyli stawanie w butach na jądrach. Wymaga to pewnej infrastruktury w postaci taboretu lub stolika o odpowiedniej wysokości, przy którym Uległy klęczy, a jądra leżą na siedzisku bądź blacie. Pani staje na jądrach stopą, chwytając Uległego za obrożę lub łańcuch i patrząc mu w oczy zwiększa nacisk… Stawanie to jest być może za dużo powiedziane. W praktyce jest to bardziej przyciskanie jąder do powierzchni, na której się znajdują.
Jeśli o nas chodzi, zdecydowanie preferujemy ballbusting i ballfisting. Balltrampling jest jakiś taki mało efektowny. Pani bawi się swoimi piłeczkami pomiędzy innymi zabiegami i praktykami. Najlepiej aby Uległy był wtedy bez zameczka, choć tak naprawdę na czas większości sesji Uległy jest odpinany. Wyobraźcie sobie następującą sytuację:
Pani ściąga Uległemu zameczek i mówi mu, patrząc namiętnie prosto w oczy: „Mam ochotę zrobić Ci dzisiaj ballbusting. A potem będzie orgazm. Oczywiście mam na myśli mój orgazm, albo dwa. A potem znowu Cię zamknę. Tak na marginesie, oczywiście bez orgazmu 😀 „
Zarówno ballbusting jak i ballfisting są mocnymi narzędziami w femdomowym toolboxie. Jeszcze raz zaznaczamy – praktyki te wymagają wyczucia i dobrego smaku. To nie są żadne bezmyślne tortury. Nie chcemy nikogo ani niczego uszkodzić czy skrzywdzić. Celem jest przyjemność i intensywne doznania zarówno Pani jak i Uległego. Życzymy miłej zabawy! 🙂